KRAINA NAD TANWIĄ
Lokalizacja: Żary (Biszcza)
Typ obiektu: ośrodek szkoleniowo - wypoczynkowy
Obszar turystyczny: Roztocze, Puszcza Solska, Dolina Tanwi
TABELA OCEN
Oznaczenie dojazdu do obiektu: Tak
Bezpłatny parking przy obiekcie: Tak
Obiekt strzeżony: Tak
Plac zabaw dla dzieci: Nie
Obiekty sportowo – rekreacyjne: Tak (boisko do: piłki nożnej, plażowej, koszykówki, rowery, kije NW, paintball)
Możliwość zorganizowania ogniska: Tak
Możliwość zorganizowania dyskoteki: Tak
Zróżnicowanie standardu pokoi uczestników wycieczki: Nie
Kultura i prezencja obsługi obiektu: 3
Standard wyposażenia pokoi i sprawność urządzeń: 1
Czystość pokoi: 3
Czystość urządzeń sanitarnych: 1
Czystość obiektu gastronomicznego: 4
Jakość podawanych potraw: 3
Ilość podawanych potraw: 2
Czas podawanych potraw: 4
Współpraca z obsługą obiektu gastronomicznego: 4
Współpraca z obsługą obiektu noclegowego (w szczególności dot. recepcji): 1
Nadmierne sformalizowanie procedur meldunkowych: Nie
Możliwość negocjacji cen dla grup przez organizatora: Tak
Skargi ze strony klientów przekazywane do pilota/przewodnika w trakcie trwania imprezy: Tak
Własne inicjatywy obsługi obiektu noclegowego zmierzające do poprawy/utrzymania dobrego wizerunku świadczonych usług: Nie
W pewnym sensie jest to obiekt samoobsługowy... z dodatkiem surrealizmu z filmów Davida Lyncha oraz grozy słynnego „Lśnienia” Stephena Kinga. Po przybyciu do ośrodka, czy też miejsca gdzie znajdowała się opuszczona recepcja osłonięta popołudniowymi pasami cienia, który zdawał się przybierać złowrogie kształty, jak od wielu lat pracy w branży turystycznej oczekiwaliśmy na reakcję personelu związaną z przybyciem gości. Niestety kolejne pracujące tu osoby mijały nas jakby nie zauważając naszej obecności, co sprawiało nieodparte wrażenie funkcjonowania ich i nas na innych płaszczyznach czasowych, innych wymiarach.
Za oknem jak gdyby nigdy nic bawiło się dziecko zanurzone w katatonii powtarzanych ruchów, a duży pies rozszarpywał z zapałem jakąś starą kurtkę.
Gdy zaczęliśmy czuć się swobodniej dotykając różnych sprzętów stojących na oknie i w holu dłużące się minuty oczekiwania nie przynosiły żadnej zmiany. Znudzeni jednak tą bezczynnością postanowiliśmy przedstawić się i zapytać personel o nasze zakwaterowanie, co nie powinno stanowić zaskoczenia z racji wcześniejszej rezerwacji. A może chcieliśmy się tylko przekonać, czy na pewno nie znaleźliśmy tu tajemniczego przejścia pomiędzy dwoma równoległymi światami ?
„Nie wiem, w którym pokoju macie spać, gdyż nie ma kierownika i nie zostawił żadnej informacji.” – odpowiedziała ukraińska kucharka mieszanką polskiego i swojego rodzimego języka. No cóż w takim razie musimy czekać na kierownika, który ponoć zawiadomiony telefonicznie już dojeżdżał do ośrodka. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach otrzymaliśmy pokoje, przypominające swoją wielkością i standardem wyposażenia lochy więzienne średniowiecznych zamków, w których dzisiaj odtwarza się dla turystów „izby tortur”. Jedyna szansa tkwiła w odsłonięciu rolety niewielkiego okienka. Zmusiło nas to niestety do pokonania odruchu wymiotnego związanego z koniecznością dotknięcia sznurka nawijającego pasek materiału na rolkę zaczepioną nad oknem. Łazienka natomiast przypominała laboratorium farmaceutyczne, w którym żywe kolonie pleśni dają początek przyszłym antybiotykom. Sam kierownik, z rzadka odwiedzał swój obiekt, zaś prócz niego nie było zazwyczaj na ośrodku jakiejś osoby decyzyjnej. W rozmowie sprawiał wrażenie jakby obecnego ciałem, lecz nieobecnego duszą, co zdradzały tylko jego oczy, więc i tak nie wiele można było na miejscu ustalić.
W nocy nie straszyło, ale gdyby ktoś twierdził, że są tu jeszcze duchy, upiory, czy nawet demony to z pewnością byśmy w to uwierzyli, gdyż wymarzone to dla nich miejsce na dłuższy... wieczny pobyt.
„Możesz wymeldować się w każdej chwili, ale nigdy stąd nie wyjedziesz”
Hotel California – The Eagles, 1977.